Podbijamy Dolny Śląsk i Pragę!

Nasze oczy niejedno widziały, ale takich dziwów, jak podczas wycieczki na Dolny Śląsk jeszcze nie!

Wyjechaliśmy ciemną nocą z 7 (poniedziałek) na 8 maja (wtorek). Przecierając zaspane oczy wpakowaliśmy bagaże do autobusu i szuuu! W trasę na zachód Polski. Wkrótce wszystkich po trochu zmorzył sen – chyba ukołysał nas monotonny szum autokaru, a może to był odtwarzany film? W każdym razie ok. 11.00 byliśmy już na miejscu. Na miejscu, czyli w Kamiennej Górze, gdzie znajduje się zaginione podziemne laboratorium Hitlera. W korytarzach ciemno, mokro i strasznie. Sugestywny opis naszego młodego przewodnika po tym obiekcie spowodował chwilę zadumy, a znajdujące się tam eksponaty podkreślały grozę miejsca i jego przeznaczenia. Po zwiedzeniu projektu Arado (http://projektarado.pl/index.php) pokonaliśmy kolejne kilometry, aby tym razem udać się do Wałbrzycha i podziwiać zachwycający zamek Książ (https://www.ksiaz.walbrzych.pl/turystyka/zwiedzanie). Oszałamiające widoki, pachnące krzewy, monumentalna budowla – to w wielkim skrócie nasze wrażenia z pobytu w tym miejscu. Po krótkim odpoczynku ponownie udaliśmy się w drogę. Naszym celem były Góry Sowie, a raczej to, co jest skryte pod nimi. Ogromny podziemny kompleks tuneli i korytarzy we Włodarzu nosi nazwę Riese czyli „Olbrzym” (http://wlodarz.pl/). I naprawdę jest to olbrzymia konstrukcja, przypominająca podziemne miasto. Niektóre miejsca zalane wodą można pokonać jedynie płynąc łódką, co zresztą było też i naszym udziałem. Poznaliśmy nieznane nam dotąd fakty dotyczące historii naszego kraju, a szczegóły dotyczące przebiegu budowy tego obiektu, morderczej pracy więźniów na pewno na długo pozostaną nam w pamięci. Ostatnim punktem tego dnia było zakwaterowanie i przepyszna obiadokolacja.

Drugi dzień rozpoczęliśmy wędrówką w labiryncie Błędnych Skał (http://www.ziemia-klodzka.pl/bledne-skaly-labirynty). Nie ukrywamy, że szczupłe osoby spacerują spokojniej po tym terenie 😉 Wąskie przejścia i tajemnicze zakręty sprawiają, że miejsce to jest naprawdę atrakcyjne turystycznie. Nie zepsuła nam wrażeń nawet drobna mżawka, która tylko dodała naszemu spacerowi dodatkowego uroku. Deszcz nie przeszkodził nam także w realizacji kolejnych punktów programu. Po wizycie w Parku Narodowym Gór Stołowych udaliśmy się do Czermnej, gdzie znajduje się słynna Kaplica Czaszek, jedyny tego typu obiekt w Polsce i jeden z trzech w Europie. Tak duża ilość zgromadzonych ludzkich szczątków naprawdę na chwilę odebrała nam mowę. Jednak nasz napięty program wycieczki nie pozwolił na zbyt długie zadumanie. Wybraliśmy się zatem do Kudowy Zdroju, prześlicznego uzdrowiska, które, niestety, powitało nas deszczem. Napełniwszy jednak zgłodniałe brzuszki, deszcz mieliśmy za nic i podczas krótkiego spaceru po mieście nacieszyliśmy oczy widokiem kwitnących właśnie na czerwono kasztanów. W Kłodzku, do którego udaliśmy się w następnej kolejności, zobaczyliśmy miejsce na budynku, do którego sięgała woda podczas powodzi stulecia w 1997 r. oraz zwiedziliśmy Twierdzę Kłodzko (http://www.twierdza.klodzko.pl/). Choć nie wszyscy jesteśmy pasjonatami historii, na każdym z nas niesamowite wrażenie zrobiły… znowu podziemia. Dodatkowo, dla tych, którzy mają mocne nerwy, udostępniono przejście tunelem o nazwie „Krasnal”, który naprawdę zasługuje na takie miano. Najłatwiej można go było pokonać na czworaka, ale sama świadomość masy kamieni zawieszonej tuż nad głową mogła przyprawić o szybsze bicie serca. Na tym zakończyliśmy zwiedzanie w drugim dniu wycieczki.

Kolejny dzień zaczęliśmy baaaardzo wczesnym śniadaniem już o godz. 6.00. Zaopatrzeni w walutę naszych południowych sąsiadów ruszyliśmy na podbój stolicy Czech. Ten dzień okazał się najbardziej wymagającym. Według niektórych danych pokonaliśmy 17 km, według innych nawet 19, spacerując po mieście, które ma tak dużo do zaoferowania turystom. Przepiękne kamienice, niezwykłe pomniki, luksusowe sklepy, jeden z najsłynniejszych mostów, kwitnące ogrody oraz ta niepowtarzalna atmosfera. Co tam obolałe stopy, co tam pęcherze, ważne, że podczas kontroli przed wejściem na Hradczany nie zapiszczała żadna bramka i nikt z nas nie został zatrzymany przez ochronę. Jak się okazało, mieliśmy mnóstwo szczęścia, gdyż udało nam się uciec przed burzą, która gwałtownie zaatakowała Pragę tuż po naszym odjeździe. Wyczerpujący spacer, długi powrót, czająca się za wzgórzami burza spowodowały, że po kolacji każdy marzył już tylko o spokojnym śnie.

W ostatni dzień naszej wycieczki mogliśmy troszkę odespać trudy poprzedniego dnia. Po spakowaniu bagaży i dokładnym sprawdzeniu pokoi wyruszyliśmy w drogę powrotną. Po drodze zajechaliśmy do Kamieńca Ząbkowickiego, zmieniając tym samym nieco plan naszej wycieczki. Okazało się bowiem, że po solidnych opadach deszczu, wizyta w kopalni złota mogłaby zakończyć się zawodami pływackimi, zdecydowaliśmy się zatem na zwiedzenie monumentalnego pałacu Marianny Orańskiej (http://www.palacmarianny.com.pl/). Te wieże, okna, fontanny, ogrody! Chyba każda dziewczynka marzy o tym, żeby być księżniczką, a to miejsce naprawdę pozwala poczuć się książęco. Ponadto historia właścicielki pałacu również wzbudza wiele emocji.

Niestety, nasz czas przeznaczony na podbój Dolnego Śląska się skończył. W drodze do domu nie mogło oczywiście zabraknąć czasu na posiłek w „najlepszej” restauracji autostradowej 🙂 Czy było fajnie? Zdjęcia mówią same za siebie!

 

Comments are closed.